Samo Życie

Dział poświęcony filmom i innym programom telewizyjnym.
ODPOWIEDZ
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

Samo Życie

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

Rozmowy o bohaterach,fabule,itp.

Na początek kilka filmików.


Dona ma wyrzuty sumienia,że więziła siostrę w piwnicy. Opowiada Chrustowi o Tamarze i byłym mężu Tamary. Waldek próbuje ją pocieszyć.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/4968327/Dona ... t.wmv.html

Czas: 2:49

Marysia i Leszek rozmawiają przed redakcją, podjeżdża Agnieszka z Kasią i Leszek po krótkiej rozmowie, potrąca Agnieszkę.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/4932752/SZ45.wmv.html

Czas- 3:19

Wkróce kolejne. Szykuję video, jak Dona odwiedza Agnieszkę. Wygarnie jej,że jest pusta. Wkelję wam ich narazie cytaty z ich rozmowy, Jak ktoś nie wie, to Dona kiedyś próbowała porwać córkę Agnieszki. Bardzo ciekawa rozmowa będzie.

Scena 1

Dona odwiedza Agnieszkę. Rozmawia w drzwiach z Kazimierą.
Dona: Czy to jest mieszkanie Agnieszki Dunin?
Kazimiera: Tak proszę Pani.
Dona: A czy mogłabym się z nią zobaczyć?
Kazimiera: A mogę wiedzieć kim Pani jest?
Dona: Jestem....jestem jej znajomą. Nazywam się Leszczyńska.
Kazimiera- Aaaaa to proszę bardzo.(Dona wchodzi do środka)
Agnieszka mówiła mi o Pani. Pani Tamara, prawda?
Dona(zmieszana, zmieniając temat): Agnieszko...
Kazimiera: Nie,nie, nie. Nie ma Agnieszki. Pojechała do pracy.
Dona: Ale w niedzielę?
Kazimiera: Dziennikarze w niedziele pracują proszę Pani, bo w poniedziałek ukazują się gazety.
Dona: No tak...
Kazimiera: Ale niedługo wróci. Zaczeka Pani?
Dona: Tak chętnie.
(Dona wchodzi do salonu. Patrzy na bawiącą się na dywaniku Kasię)
Kazimiera: Zna ją Pani?
Dona: Tak. Znam ją od dawna. Od kiedy była taka malutka.
(Dona podchodzi do Kasi)
Dona: Cześć kochanie moje.
Kazimiera: Może chce Pani herbaty?
Dona: Tak poproszę.(do Kasi) Zobacz co Ci przyniosłam.(wyjmuje z torby kaczuszkę)Zobacz....Taka kaczusia. Jak ty żyjesz z tymi aparatami? Moje słoneczko.Kasiu, hop-hop!
Kazimiera- Ona nie słyszy.
Dona: Ale tak zupełnie?
Kazimiera: Właściwie wcale. Ale wie Pani, chwała Bogu niedługo będzie operacja. Mają jej wszczepić takie coś, ze będzie mogła odbierać dźwięki.
(Dona patrzy na Kasię)

Scena 2

Dona bawi się z Kasią.
Kazimiera: Ale ma Pani podejście do dzieci. Naprawdę.
(Dzwonek do drzwi)
Kazimiera: O, już jest.(po chwili do Agnieszki)Ma Pani gościa.Ale się ślicznie bawią.
Agnieszka: A kto to?
Dona: Cześć Agnieszko.
Agnieszka(w szoku): Wyjdź.
(Dona wstaje, bierze torebkę. Wyjmuje z niej kopertę.)
Dona: Przyniosłam pieniądze na operację Kasi.
(Dona wręcza Agnieszce kopertę)

Scena 3

Pani Kazia wychodzi z Kasią na dwór.

Agnieszka: Dziękuję bardzo Pani Kaziu. To chyba będzie lepiej jak my sobie tutaj same porozmawiamy.
Kazimiera: Będziemy na naszym placu zabaw. Telefon wzięłam.(do Dony) Do widzenia Pani.
Dona: Do widzenia.
(Kazimiera wychodzi. Dona siada w kuchni przy stole)
Dona: Dziękuję Ci,że chcesz ze mną rozmawiać.
Agnieszka: Chciałam tylko, żeby moje dziecko przebywały z Tobą jak najkrócej.
Dona: Agnieszko, ja...ja się zmieniłam.Ja...
Agnieszka: Nie sądzę.
Dona: To co? Wezwiesz policję?
Agnieszka: Uważasz,że nie powinnam?
Dona: Kiedyś tak bardzo się lubiłyśmy.
Agnieszka: Nie, ty mną tylko manipulowałaś.
Dona(po chwili): Dobrze, trzymaj się.
Agnieszka: Nie. Wysłuchasz teraz moich życzeń. Moich wszystkich zaległych, złych życzeń.
Dona: Nie. Nie będę tego wszystkiego wysłuchiwała. Bo tak naprawdę nie wiadomo co byś zrobiła gdybym jednak odebrała Ci Kasię.
Agnieszka: Właśnie,że teraz tego wysłuchasz.
Dona(stanowczo): Nie, dlatego,że to Tobie się udało.A nie mnie. Ja straciłam wszystko. Rozpadłam się...
Agnieszka: Co ty straciłaś?
Dona: Wszystko. Moje normalnie, nienormalne życie, marzenia, plany, dom...To mało?
Agnieszka: Sama to sobie urządziłaś.
Dona: G.łupia jesteś. Ja straciłam wszystko, a ty może przez chwilę poczułaś lęk o to, że stracisz swoje dziecko.(po chwili) Straciłam wszystko. A ty jesteś młoda,pusta...
Agnieszka: Słucham? Jaka jestem?
(Patrzą sobie w oczy)

Scena 4

Dona: Nie umiałaś pokochać Łukasza. Myślę,że tak samo nie potrafiłaś kochać Pawła. Bo ty jesteś taka, uroczo niezdecydowana. No i młoda oczywiście... młoda.
Agnieszka: Uważasz, że przeze mnie Łukasz chciał się zabić?
Dona: Ja to wiem.
Agnieszka: Uważasz,że to jest moja wina,że nie kocham Łukasza?
Dona(ze łzami w oczach, kpiącym głosem): A czego złego ty mi chciałaś życzyć? Tego, zebym miała wielkie wory pod oczami i pomarszczoną szyję? A moze tego żebym była bezpłodna? Bo tego nie musisz mi życzyć. Bo ciążę z Pawłem, którą usunęłam na jego wyraźne życzenie jestem jakby to powiedzieć... bezproduktywna.
Agnieszka: Nie,nie,nie. Nie muszę tego wysłuchiwać.
Dona: Nie musisz.
Agnieszka: Stój. Zabierz te pieniądze. Pieniądze na operację Kasi zostały już zebrane. Czekamy tylko na wyznaczenie terminu. Zabierz to!
Dona bierze kopertę i wychodzi. Agnieszka siada bezsilna na krześle.
wiwi
Posty: 4763
Rejestracja: 24 sie 2005, 20:07
Lokalizacja: Police

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: wiwi »

Super B@r, dzięki ogromne. Akurat tą rozmowę między Agnieszką i Doną widziałam. Ale niestety opuściłam ten wypadek choć bardzo chciałam to zobaczyć. Dzięki Tobie to mnie nie ominie!

Skoro powstał już temat o tym serialu to kto jest waszą ulubioną parą w tym serialu? Ja mam 3 takie pary i nie potrafię wybrać tej najfajniejszej:
- Marysia i Leszek
- Jola i Mirek
- Teresa i Kacper
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

Wiwi, a widziałaś jak Marysia zaopiekowała się Kasią? I później poszli do Łukasza?
Albo całą akcję z reanimacją Agnieszki? Dam to dzisiaj :D
Ja najbardziej lubię Donę. To wspaniała,barwna postać.

Zamieszczam jeszcze video, z Małgosią nr 2.

Moja ulubiona scena z tego tygodnia:

Małgosia przychodzi do Andrzeja.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/4954228/Malgosia.wmv.html

I coś z przeszłości

Ochroniarz: Dobrze pomalowane.
Tamara:To widać,że to nie jest mój naturalny kolor?

Tamara doradza się w sprawie fryzury.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/4968787/Tamareczka.wmv.html

Dzisiaj jeszcze spisałem fajną rozmowę Laury,Matyldy i Leszka

Cytaty z Laurą, Matyldą i Leszkiem z 485 odcinka. Zdjęcia pochodzą również z tego odcinka.

Scena1

Leszek pakuje walizkę. Wchodzi Laura.

Laura: A to co za burdel?
Leszek: O jesteś już...
(Laura ściąga płaszcz)
Laura: Nienawidzę takich pytań. Co mam Ci powiedzieć,że jestem?
(Leszek śmieje się pod nosem)
Laura: No, możemy już jechać do Łeby.
Leszek: Załatwiłaś wszystko w wydawnictwie?
(Widać zakłopotanie Laury)
Laura: Yhm...
Leszek: Coś się stało?
Laura: Nic. Nie będę już z nimi pracowała.
Leszek: Jak to? Nie będziesz już pracować z Twoim wydawcom?
Laura: Jak się będziesz pakował w takim tempie, to będziemy mogli wyjechać najwcześniej w maju.
Leszek: Piękna ta Twoja Łeba.
Laura: Piękna... Tylko trochę pełna samotności.
(Laura wchodzi do kuchni)

Scena 2

Dzwonek do drzwi. Otwiera Leszek. W progu stoi Matylda.

Leszek: Cześć(całują się w policzek)
Matylda: Pokój temu domowi.
Leszek: Co u Ciebie słychać?
(Laura stoi w drzwiach kuchni.)
Laura: Ciebie jeszcze tylko brakowało.
Matylda: Ooo, moja kochana siostrzyczka!
(Laura podchodzi do Matyldy, i również całują się w policzek)
Laura: Dzisiaj jedziemy do Łeby. Może pojedziesz z nami?
Matylda: A wyjeżdżasz? Coś się stało?
Leszek: Nie mam tu już czego szukać...
(Laura kieruje Matyldę do salonu)
Laura: Chodź...

Scena3

Wszyscy siedzą w salonie. Leszek kończy opowiadać o Marysi.

Leszek: No i właśnie dlatego najlepiej będzie jak wyjadę stąd na jakiś czas.
Laura: No i sama widzisz. Marysia i Leszek nie umieją się jeszcze dogadać.
Matylda: No, bardzo mi przykro, że ta cała historia kosztowała Cię tyle nerwów.
Laura: Nie oszukuj.
Matylda: Laura, ten wyjazd to bardzo dobra rzecz. Najlepiej by było,żebyś się teraz w coś bardzo mocno zaangażował.
Laura(kpiąco): Taa, zaraz powiesz jeszcze, że trzeba zapomniec i takie tam inne p.ierdoły.
Matylda: Ależ ty potrafisz być delikatna.
Leszek: Ale ja niczego nie chcę zapomnieć.
Matylda: Ale musisz przestać się zadręczać.
Leszek: Dobrze, spróbuję.
Matylda: A w takim razie, może dobrze by było, żebyś ze mną pojechał?
Laura: Oj, przestań! Jeszcze mu teraz potrzebny wyjazd do Afryki!
Matylda: No, ale nie do Afryki, tylko na Sumatrę. Organizujemy tam szpital. Zupełnie nowe zadanie. Czułbyś się tam bardzo szczęśliwy.
Laura: A co ty p.ieprzysz?
Matylda: Zabraniam Ci tak mówić!
Leszek: Dziewczyny, ja bardzo przepraszam, ale...(pokazuje rękami bezradność i wychodzi)
Laura: Nie, no wiesz, co? Można mówić różne rzeczy. Można fantazjować, można wyrażać życzenia dobre, albo te nawet takie sobie. Ale nie można komuś wciskać farmazonu, uważając, że się go kocha.
Matylda: No, ale o czym ty w ogóle mówisz?
Laura: no, chyba,że ty już nie kochasz Leszka. I życzysz mu wszystkiego najgorszego w każdej swojej modlitwie.
Matylda: Teraz to już chyba przesadziłaś!

Scena4

Laura i Matylda idą klatką schodową.

Laura: Chcesz podciać Leszkowi skrzydła? Pozbawić go romantyzmu?
Matylda: Dlaczego uważasz, że organizowanie szpitali jest mniej romantyczne niż...(tu wzdycha i po chwili dodaje)... wspominanie byłych kochanek?
Laura: Chcesz zabić w nim wszystko to, co jest najlepsze. Co go odróżnia od miliarda facetów. Po co? Dlaczego? Żeby cierpiał tak jak ty? Żeby znalazł zapomnienie w filantropii?
Matylda: Nie w filantropii, tylko w miłosierdziu, w Bogu. Nie ma nic lepszego.
Laura: Równie dobrze może znaleźć zapomnienie w butelce.
Matylda: Bluźnisz, bo nie masz już argumentów. Powiedz mi, czy ty nie jesteś w stanie pojąć, że współczucie, pomoc innym, to więcej niż egzaltowany związek kobiety i mężczyzny?
Laura: Możesz ty oszukiwac wszystkich. Nawet samą siebie., ale ja wiem,że to twoje powołanie to była nieszczęśliwa miłość i tyle!
Matylda: potrafisz być bardzo podła.
Laura: Miłość do Michała a nie Bóg. A powiedz mi, dlaczego nie możemy o tym rozmawiać przy Leszku? Po co mnieś tu w.ywlokła na te schody? Co to, on jest dziecko?
Matylda: Mozemy już wracać? Uspokoiłaś się?
Laura: Ja nie! Ty chyba też nie! Że też was nie uczą w tych klasztorach cierpliwości.
Matylda: Nie życzę sobie takich uwag.
Laura: A to nie jest koncert życzeń.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

[ Dodano: 2005-09-12, 00:14 ]
Po programie Kuby Wojewódzkiego, gdy Leszek chciał przeprosić Marysię w redakcji.
Leszek: Przepraszam, że musiała pani zatańczyć.
Marysia: Chciał mnie pan upokorzyć!
Leszek: Nie! Chciałem panią dotknąć, przytulić... Proszę nie pytać dlaczego, bo nie wiem... (dał jej kwiaty i wyszedł)

Irek za plecami Leszka dzwoni do Marysi w "jego" sprawie.
Marysia: Halo?
Irek: Dobry wieczór szanownej pani.
Marysia: Tak, słucham?
Irek: Czy ja mam przyjemność z panią Marią Majewską?
Marysia: Tak, to ja... Przepraszam, z kim ja mam przyjemność?
Irek: Ireneusz Skalski. Bardzo mi miło.
Marysia: Przepraszam bardzo, ale my się chyba nie znamy, a jest bardzo późno, więc...
Irek: Ja jestem przyjacielem pana Leszka Retmana. Dzwonię w jego sprawie. Jest to sprawa życia i śmierci.
Marysia: Coś się stało?
Irek: Chodzi o to, że nasz drogi Leszek tak długo nie pociągnie.
Marysia: Przepraszam pana bardzo, ale mógłby mi pan powiedzieć, co się stało?
Irek: To poważna sprawa. On się zakochał w pani. I teraz cierpi, chłopisko.
Marysia: Dzwoni pan do mnie po nocy, żeby opowiadać mi takie brednie? Pan zwariował?!
Irek: Ja panią bardzo proszę, niech się pani z nim prześpi. To on się na pewno odkocha i potem znowu będzie dobrze. Niech pani to zrobi dla dobra afrykańskich sierot. I ich rodziców. Ja proszę jako przyjaciel. Jego przyjaciel. To znaczy, Retmana.
Marysia: Wspaniałych przyjaciół ma pan Retman. Naprawdę. Gratuluję!
Marysia się rozłącza, a po chwili uśmiecha się.

Sytuacja ma miejsce podczas wieczoru autorskiego Leszka. Najpierw rozmawiają Leszek i Ryszard.
Leszek: Podtrzymuje pan zaproszenie na prywatną rozmowę o pięknych kobietach?
Ryszard: Oczywiście. Z przyjemnością dowiem się, co ma pan do powiedzenia na ten temat.
Leszek: Mam nadzieję, że nie zabraknie tam pewnej pięknej kobiety.
Ryszard: Kogo ma pan na myśli?
Leszek: Pan nie wie? Mówię o pańskiej żonie.
Ryszard: Niech pan wpadnie któregoś wieczora do nas na kolację.

Podbiega Irek, dopada Leszka, staje tyłem do Ryszarda.
Irek (do Ryszarda): Przepraszam pana.
Leszek: Iruś, ja chciałbym...
Irek: Wiem, wiem, wiem, stary, wiem. Wszystko wiem. Świnia jestem, spóźniłem się. Miałem robotę. Nieważne. Przyszła?
Leszek: (speszony): O co ci chodzi?
Irek: No, co? Ta z telewizji! Ty, a jej mąż przyszedł?
Leszek: (szeptem): Zamknij się, zamknij się...
Irek: Pokaż mi ją!
Leszek: Panowie, może was przedstawię... Mój przyjaciel, Ireneusz Skalski. Pan Ryszard Majewski.
Irek (do Ryszarda): Bardzo mi (orientuje się) mmm... miło.
Ryszard: Chyba mówił pan o mojej żonie...
Irek: Aha... Pan się nazywa Majewski?
Ryszard: Tak. A ta z telewizji to moja żona.
Ryszard wściekły wyciąga Marysię ze spotkania.
Irek: Leszek, za tę głupotę możesz mnie zabić. Pozwalam.
Leszek: Wiesz co? Jesteś skończonym gówniarzem. Dzięki.
Leszek odchodzi.

Matylda zaproponowała Leszkowi stanowisko w UNICEF-ie.
Leszek: Ja w biurze?
Matylda: A, myśłałam że się ucieszysz, a ty wybrzydzasz.
Leszek: Nie wybrzydzam, tylko... To nie dla mnie.
Matylda: To jest właśnie wybrzydzanie.
Leszek: Matylda, no! Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek na tym świecie... Nawet lepiej niż ja sam. No, i jak? Wyobrażasz sobie mnie zasuwającego w garniturku do biura?
Matylda: Powiedzieli, że możesz się ubierać, jak chcesz.
Leszek (ze śmiechem): Widzę, że pomyślałaś o wszystkim.

[ Dodano: 2005-09-12, 00:15 ]
Kolacja Leszka w domu Majewskich.
Leszek: Dobry wieczór.
Marysia: A...
Leszek: Czy mogę wejść?
Marysia: Yyy... (kiwa głową)
Leszek: Kwiaty dla pani domu. (wręcza Marysi bukiet)
Marysia: Dobry wieczór...
Ryszard: Marysiu, kochanie. Postaraj się przez chwilę zabawić pana. Ja zaraz wracam. (Ryszard idzie na górę)
Leszek: Przepraszam, ale nie chciałem sprawić kłopotu.
Marysia: Naprawdę? To co pan tutaj robi? W ogóle po co pan przyszedł?
Leszek: Nie rozumiem. Pan Ryszard najwyraźniej zaprosił mnie na kolację.
Marysia: Mój mąż zaprosił pana na kolację?
Leszek: Dokładnie tak. Jeżeli mi pani nie wierzy, może go pani zapytać.
Marysia: Nic mi nie mówił.
Leszek: Mhm. No, cóż. To chyba najlepiej będzie, jeżeli sobie pójdę.
Marysia: Nie, nie. Proszę zaczekać. Jeżeli jest tak, jak pan mówi, to...
Leszek: Nie wierzy mi pani?
Marysia: Wierzę panu.
Leszek: To cudownie. Tylko... To nie jest tak do końca z tym, co powiedziałem. Pani mąż owszem, zaprosił mnie na kolację, ale nie określił konkretnie terminu. No, ale... To dobrze, że przyszedłem, bo przynajmniej wiem, że darzy mnie pani zaufaniem. Teraz to nawet, gdyby mnie pani wyrzuciła, to...
Marysia: Niech pan przestanie.
Ryszard: Już jestem. Mam nadzieję, że żona dobrze się spisała.
Leszek: Tak, była bardzo miła.
Ryszard: To co, to chyba musimy zrobić kolację dla miłego gościa. Można? (bierze od Leszka płaszcz)
Leszek: Proszę.
Leszek wchodzi do pokoju, a Ryszard oddaje płaszcz Leszka Marysi. Marysia zostaje przy drzwiach sama z płaszczem w jednej ręce, a bukietem w drugiej. Patrzy na bukiet i uśmiecha się.

Marysia podaje jedzenie.
Leszek: Uwielbiam włoską kuchnię.
Ryszard: A ja myślałem, że pan zna się głównie na murzyńskich potrawach.
Marysia (podaje Leszkowi talerz): Proszę.
Leszek: Od razu czułem, że pan mnie nie docenia. <włoska nazwa potrawy> Szynka parmeńska. Z pewnością wspaniała.
Ryszard: Nie musi pan tłumaczyć. Ja znam włoski.
Leszek: Naprawdę?
Ryszard: Co się pan tak dziwi? Czy ja wyglądam na tępaka?
Leszek: Nie, wygląda pan na... Wygląda pan świetnie. Mnie się wydawało, że zna pan niemiecki. Nie wiem dlaczego ten język jakoś bardziej mi do pana pasuje.
Marysia kaszle, jakby tuszowała wybuch śmiechu. Ryszard i Leszek patrzą na nią.
Marysia: To ja może przyniosę makaron. Mam nadzieję, że będzie wam smakować.
Leszek: Z pani rąk zjadłbym nawet garść żwiru.
Marysia wywraca oczami, uśmiecha się i wychodzi.
Leszek: Mam nadzieję, że nie przeszkadza panu, że lubię pańską żonę.
Ryszard (ze sztucznym uśmiechem): Nie, skąd.
Leszek: Smacznego!

Ryszard sugeruje, że Marysia jest zdenerwowana.
Leszek: Pani Mario, ja mam nadzieję, że nie jest pani poddenerwowana z powodu mojej wizyty. Bo jeżeli tak, to ja zaraz sobie pójdę, chociaż będzie to dla mnie wydarzenie tragiczne.
Marysia (ze śmiechem): Tragiczne?
Leszek: Tak, ponieważ nie dokończę pani spaghetti, a przyznam szczerze, że lepszego w życiu nie jadłem.

Ryszard: Wie pan, jak się tak na pana patrzy, widać, że pan lubi kobiety. No, one też pana lubią. Ciekawe, dlaczego pan się jeszcze dotąd nie ożenił?
Leszek: Najkrócej mówiąc? Po prostu nie spotkałem jeszcze tej jednej jedynej.
Marysia uśmiecha się ciepło do Leszka.
Ryszard: Tak? A mnie się wydaje, że pan należy do tych, którzy lubią się zabawić. Ja zresztą miałem takiego kolegę, który uwielbiał romansować z kobietami. I zawsze mawiał, że: "Tylko bocian wiąże się z jedną partnerką. A czy ja wyglądam na bociana?"
Leszek: Ten pana kolega musiał być bardzo nieszczęśliwy.
Ryszard: Dlaczego pan tak myśli?
Leszek: Pan o to pyta? Gdyby ten pana kolega spotkał taką kobietę, jak pani Maria, to pewnie nie opowiadałby takich głupot.
Marysia opowiada historyjkę o zakochanej parze znajomych ze studiów.
Leszek: Ma pani rację. Z miłością to różnie bywa. Czasami człowiek nawet nie wie, kiedy się zakocha.
Marysia i Leszek patrzą sobie w oczy.
Ryszard: Co pan powie... Miał pan taki przypadek?
Leszek: Ja? Nie. Ja to zawsze wiem.
Ryszard: Marysiu, kochanie. Zrobisz nam kawy, co? Ja w tym czasie pokażę panu moją kolekcję broni. Proszę.
Ryszard pokazuje Leszkowi drogę. Leszek kłania się i idzie z Ryszardem na górę. Marysia zostaje sama na dole.

Ryszard do Leszka: Pieprzy pan moją żonę?
Marysia idzie z tacą i słyszy, jak Ryszard powtarza: Pytałem, czy pieprzy pan moją żonę?!
Marysia wycofuje się na dół.

Marysia: On mu powiedział... To znaczy zapytał go, czy jemu ja... To znaczy... Czy mu się podobam.
Marta: To co w tym złego?
Marysia: Tak, tylko że on zapytał trochę inaczej... Czy...
Marta: Czy...?
Marysia: Czy pan pieprzy moją żonę...
Marta: Spałaś z nim?
Marysia: Coś ty, no?! Marta! Zwariowałaś?!

Scena bez słów.
Leszek stoi na górze i obserwuje Marysię, która samotnie siedzi na dole na kanapie. Marysia zauważa go, więc Leszek uśmiecha się i macha do niej delikatnie ruszając palcami. Marysia też się uśmiecha i odruchowo macha do niego, ale zaraz speszona chowa dłoń.

Siedzą w salonie.
Ryszard: No, a pan co w tej chwili robi?
Leszek: Właściwie nic. Wróciłem z Afryki i siedzę tutaj, w kraju. Rzeczywiście nic nie robię.
Ryszard: No, a co dalej? Jakieś plany?
Leszek: Dostałem propozycję wyjazdu do Waszyngtonu.
Ryszard: No, no, to wspaniale! Gratuluję.
Marysia (z wyraźnym rozczarowaniem): To znaczy, że... pan wyjeżdża? Tak?
Leszek: Jeszcze nie podjąłem decyzji.
Ryszard: Woli pan biegać po pustyni?
Leszek: No, można to tak nazwać. Ja po prostu lubię pracę z ludźmi, w terenie. Lubię zmiany. Najbardziej lubię odwiedzać miejsca, w których już wcześniej byłem. Wrócić i zobaczyć, czy coś się zmieniło. Najczęściej nic się nie zmienia. Po prostu wydawałoby się, że wyjechało się wczoraj, a nie kilka lat wcześniej. Jedynie po dzieciach widać upływ czasu. Ostatnio byłem w wiosce, w której mieszkałem podczas pierwszego pobytu w Afryce. Niesamowite przeżycie. Rozmawiałem i grałem w piłkę z dziećmi, które wcześniej szczepiłem jako niemowlęta, trzymając na ręku. To było na początku mojej pracy, jakieś pięć lat temu.
Ryszard (wściekły z powodu zainteresowania, jakie Marysia okazuje Leszkowi): Ma pan rację. Dzieci to jest... to jest największy skarb, jaki może mieć człowiek, prawda? Patrzeć, jak rosną, jak się rozwijają, uczą... Jak wymawiają pierwsze słowa. Ja marzę o dzieciach. Wie pan, pewien mój znajomy, bardzo bliski znajomy, miał śliczne, cudowne dziecko. Córeczkę. I tego feralnego dnia dziewczynka była pod opieką jego żony, znaczy matki tego dziecka. Kobieta rozsądna, wykształcona... Nie, do dziś nie mogę pojąć. Przecież to była matka tego dziecka... (Marysia zaczyna płakać bezgłośnie) Nie wiem, czy to nieodpowiedzialność, czy kompletny brak wyobraźni... Okrucieństwo. Może po prostu głupota. W każdym bądź razie zupełnie bez powodu wyszła z domu, zostawiając to maleństwo samo, bez opieki. Na kilka godzin. Przepraszam, może ja nie powinienem o tym opowiadać, ale ilekroć jest mowa o dzieciach, to ja myślę o tej... o tej małej istotce, której nie ma już wśród nas...
Marysia: Przepraszam. (zrywa się i biegnie na górę)
Awatar użytkownika
Adex-fan Brooke
Posty: 17489
Rejestracja: 24 sie 2005, 15:51
Lokalizacja: woj.dolnośląskie
x 4
Wiek: 39

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Adex-fan Brooke »

Ja chętnie zobaczę reanimację Agnieszki :)
Polecam:DYNASTIA,Sunset Beach,B&B,Melrose Place,Desperate Housewives,Świat wg Bundych,Allo Allo,Pokolenia,Moonlighting,Baywatch,Alf,Nanny,Co ludzie powiedzą,Ally Mcbeal,QAF,Prison Break,Dexter,Dr Quinn,Too Close To Home,Y&R,Devious Maids...
wiwi
Posty: 4763
Rejestracja: 24 sie 2005, 20:07
Lokalizacja: Police

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: wiwi »

No właśnie B@r nie widziałam tych najnowszych odcinków :( Założę się, że Marysia dobrze sobie radziła z biedną Kasią. Fajnie by było gdyby miała z Leszkiem dziecko... Super są te cytaty, przypomniała mi się postać Laury :) Uwielbiam ją i jej ostry dowcip :) Super są jej sceny z Matyldą, hehehe...
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

To wiwi, teraz coś specjalnie dla Ciebie.

Marysia przychodzi do Łukasza z zakupami. Gdy Łukasz, prosi ją żeby zajęła się Kasią, Marysi przypomina jej się jej zmarła córeczka-Ewunia. Ale jednak zaczyna się bawić z Kasią.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/5016584/Markasia.wmv.html

Czas- 2:03

Trwa akcja reanimacyjna Agnieszki. Wszyscy w szoku, wybiegają przed redakcję. Gdy Agnieszka zostaje zabrana, Marysia bierze Kasię i telefonuje do Łukasza.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/5016992/re45.wmv.html

Czas- 3:26

I jeszcze coś dla przypomnienia:

Sceny z odcinka 337 z Doną i Tamarą.

Scena 1

Pierwszy dzień Dony i Tamary w nowym domu. Dona przechadza się przed domem. Dookoła mrok. Okolica jak w horrorze. Z drzewa zwisa sznur. Wygląda na to,że ktoś tam się powiesił. Tamara wychodzi na ganek.
Tamara: Dunia! Chodź do domu bo strasznie zimno.
Dona: Piękne miejsce, co?
Tamara: Ale jakieś takie chorowite.
Dona podbiega do Tamary.
Dona: Ale żandych sąsiadów...

Scena 2

Wchodzą do środka. W salonie.
Dona: Ale ty się ubierasz. Co to za kurtka? Moja Pani od sprzątania lepiej się ubiera.
Tamara: Ja nie mam Pani do sprzątania. Ty zresztą teraz też nie.
Dona: Mmmmm.... napaliłaś w kominku. Jak miło.
Tamara: Ojciec nauczył mnie rozpalać ogień od jednej zapałki. Nawet gdy drewno jest mokre.
Dona: A ja zapomniałam już o tych wszystkich idiotyzmach których mnie uczył. Posłuchaj... czy pierwszy dzień naszego wspólnego, nowego życia musi się koniecznie spotkać z ostatnim dniem naszego starego, obrzydliwie śmierdzącego życia? Myślałam, że to wszystko już zamknięte.
Tamara: Dobrze, będziemy milczeć. Przepraszam. Masz papierosa?
Dona: Ty palisz? Ty? Zdrowa żywność, dieta i papierochy?
Tamara: Nie, nigdy nie palę tylko teraz miałabym ochotę.
Dona podaje Tamarze papierosa i odpala ogień. Obserwuje reakcję Tamary, która się krztusi.
Tamara: To co? Co teraz będzie?
Dona: Nie wiem, ale spróbujemy jakoś fajnie żyć, nie? Razem... Mam odłożone pieniądze. Mam sporo pieniędzy.
(Dona się uśmiecha)
Tamara: Policja nie zablokowała Ci wszystkiego?
Dona: Mam konto które nie jest na nazwisko i będę mogła z niego zawsze korzystać. Mam wystarczająco dużo pieniądzy. Nie martw się.
Tamara: Ale to nie jest takie ważne. Dunia, ja bym chciała wrócić do domu. Do Barcelony.... Żeby to się wszystko już wreszcie skończyło.
Dona: Naprawdę nie chcesz pobyć trochę ze swoją kochaną siostrą?
Tamara: Polubiłam nawet to, że moja siostra jest jedną z tych osób, które mi przysyłają kartki na święta. I to nie zawsze, czasem co drugi rok. I wiem o niej tylko tyle, że ma jakąś restaurację, w jakimś mieście, w jakimś kraju. Z tobą mnie już nic nie łączy.
(Po chwili)
Tamara: Możesz mi jednak powiedzieć co zamierzasz zrobić?
Dona: Już rozmawiałyśmy.
Tamara: No tak, ale, ale nie powiedziałaś mi niczego konkretnego.
Dona: A co ludzie robią?
Tamara: Do czegoś tam dążą, czegoś unikają.
Dona: Czego ja unikam?... Cierpienia...!
Tamara: A co będzie teraz Twoim celem?
Dona: Żeby każdy dostał to, na co zasłużył.
Tamara: Nie rozumiem.
Dona: Żebym mogła odpłacić dobrem, za dobro którego doznałam i złem za zło.
Tamara: Ty naprawdę myślisz, że w życiu ma się to na co się zasłużyło? To znaczy, że, że nasze dzieciństwo było zasłużone? To co robiła nasza matka, tak?!
Dona: Właśnie to chcę naprawić. Chcę się zabawić w lepszego Boga, skoro nikt inny nie chce.
Tamara: No i co zrobisz? Co zrobisz naszej matce? Co, poskaczesz po jej grobie?
Dona: H.olernie Ci musiało być źle.
Tamara: Tak samo jak Tobie.
Dona: Dobrze, nie rozmawiajmy już o tym.
Tamara: Sama zaczęłaś.
Dona: Dziś nie, ale kiedyś będziemy musiały to wszystko sobie wykrzyczeć. Może w tym pokoju.
(Tamara wstaje)
Tamara: Pójdę się położyć. Chcę jeszcze poczytać.
Dona: Nie zostawiaj mnie samej.
Tamara: Wiesz, jestem już duża i szkoda mi czasu na takie rozmowy, które tak wolno zmierzają do sedna, albo wcale.
Dona: To chyba najdłuższe zdanie jakie powiedziałaś w życiu. Z jakiej to książki?
Tamara: Nie będziesz mnie już więcej ranić! Już nie!
wiwi
Posty: 4763
Rejestracja: 24 sie 2005, 20:07
Lokalizacja: Police

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: wiwi »

Ogromne dzięki B@r za videa! Już się biorę za ściąganie :)
Boldfanka
Posty: 998
Rejestracja: 01 wrz 2005, 21:00
Lokalizacja: Warszawa

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Boldfanka »

Samo Życie to wspaniały serial. Oglądam go namiętnie w dwóch transzach - stare i nowe odcinki, bo odkryłam go dopiero w tym roku.
Uważam, że to najlepszy polski serial, a aktualnie wolę go nawet od B&B.
Oczywiście nie czytam spoilerów, bo znowu całą przyjemność bym sobie spaskudziła. Musi być zaskoczenie i emocja, bo inaczej to nudy na pudy i szkoda czasu. 8)
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

To teraz dam nowe videa, z dzisiejszego odcinka. Dzisiaj po raz pierwszy, od prawie dwóch lat była Basia. Pojawiły się tez nowe postacie:mama i ojciec Basi. Bardzo sympatyczni. No i teraz Małgosię gra nowa aktorka-Anna Kordus.

Basia rozmawia ze swoją mamą, gdy nagle dzwoni Andrzej.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/5060809/Bez_ ... 0.wmv.html

Małgosia zmywa naczynia i rozmawia z babcią. Dowiaduje się,że jej matka poszła na spotkanie z Andrzejem.

Obrazek
http://rapidshare.de/files/5061000/Bez_ ... 1.wmv.html
Ryan Lavery

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Ryan Lavery »

Cześć B@r! Mam prośbę.. Czy mógłbyś udzielić mi informacji odnoście członkostwa w Twoim fanklubie "Samego życia"? Z góry dziękuję i pozdrawiam :D
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

Witaj Martin :: bow ::
Do AFK może wstąpić każdy fan(ale wiąże się to z czybbym uczestnictwem i pewnymi obowiązkami), wystarczy tylko napisać do mnie e-maila i wypełnić kartę członkowstwa którą przyślę.

A co ostatnich odcinków.
Zdradzę wam,że jedna z osób niedługo umrze.
Tymczasem do serialu wróciła Julita. Dziewczyna jest w silnej depresji. Przedstawiam wam zdjęcia Julity kiedyś i obecnie.

Julita pół roku temu

Obrazek

Julita obecnie

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Julita znowu zacznie walczyć o Łukasza. Ale na horyzoncie jest Beata. Szykuje nam się trójkąt :mrgreen:
Wydaje mi się też,że Agnieszka kocha Łukasza tylko boi się przyznać do tego.
Zapraszam wszystkich na moją stronę www.samo-zycie-polsat.blog.pl

Dla mnie najlepszą bohaterką jest Dona 8)
Ryan Lavery

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Ryan Lavery »

Dziękuję za informacje - na pewno niedługo się odezwę :D Ja też uwielbiam Donę... Beata Kawka jest niesamowitą aktorką. Bardzo lubię też Anitę Todorczuk - Perchuć. Wolę ją o wiele bardziej od Magdy Kumorek :mrgreen: :mrgreen:

Pozdrawiam B@r! :P
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

Kochani!
Zapewne słyszeliście o wypadku Pana Arkadiusza Borowika - jednego ze scenarzystów serialu “Samo życie”. Chcemy jakoś dodać mu otuchy i chcielibyśmy, żeby poznał całą forumową rodzinę SŻ i żeby każdy wsparł go kilkoma słowami w tych chwilach. W tym celu chcemy przygotować specjalny album. W albumie tym zamieścimy zdjęcie każdego z Was, kto zechce się przyłączyć, a obok zdjęcia w kolejnej przegródce albumu będzie koperta z listem od danej osoby. Wszystko to poprzeplatamy jakimiś zdjęciami z serialu i różnymi cytatami, które nam wszystkim szczególnie się podobały. Album ten, to będzie album foto w wersji Eco – zrobiony z zasuszonych liści, gałązki (kartki są normalne, z papieru). Mogliście widzieć takie albumy w sklepach, ale wszystko to razem daje bardzo przyjemny efekt.
Dlatego Kochani bardzo Was proszę, abyście się przyłączyli do tego i wsparli Pana Arka. Bardzo Was proszę o przesyłanie zdjęć do ŚRODY na mail mój juana_j@interia.pl lub Bartka bartek_panczyk@interia.pl . Jak będę mieć zdjęcia, to ocenie wielkość potrzebnego nam albumu. Do tego, niech każdy z Was dołączy do maila (od razu lub później) swój list. Ja listy wydrukuję i tak jak pisałam, w kopertach powkładam do albumu. Zdjęcia oddam na płycie do zakładu, więc proszę o format JPG. Jeśli zechcecie list dołączyć później, niż zdjęcie, to proszę zróbsie to najpóźniej do piątku do 19:00 .Najpóźniej w niedzielę dostarczę album dla Pan Borowik. Liczymy na Waszą pomoc i na to, że zechcecie dołączyć się do akcji i pokazać, że praca Pana Arka jest dla Was ważna i że czekacie na jego szybki powrót do zdrowia. Jane i B@r
Ryan Lavery

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Ryan Lavery »

Ja oczywiście przyłączam się do akcji. Byłem zdruzgotany jak dowiedziałem się o wypadku pana Arka... Tylko gdzie ja fotkę jakąś fajną swoją znajdę :x No, ale spróbuję.... Swoją drogą uważam, że taka akcja to wspaniały pomysł i popieram tego typu szczere gesty. Mogą bardzo pomóc, dodają otuchy i wiary w siebie
B@r
Posty: 8419
Rejestracja: 31 sie 2005, 19:12
Lokalizacja: LA
Płeć: Mężczyzna
x 2
Wiek: 34

  • Cytuj
  • Zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: B@r »

Spisałem kolejną scenę. Akcja rozgrywa się za czasów jak Dona była w szpitalu na obserwacji.

Szpital psychiatryczny. Korytarzem idzie komisarz Chrust i tamtejszy lekarz. Nagle do Chrusta podchodzi pacjent.
pacjent: Daj papierosa, daj papierosa....
Chrust wyciąga papierosa i częstuje pacjenta.
lekarz: No i co Pan robi? Rozniesie się i przy wyjściu oblezą Pana jak muchy. (po chwili) To tu. Ona już czeka na Pana.
Chrust wchodzi do środka. Dona siedzi na łóżku.
Chrust: Dzień dobry.
Dona: Pan komisarz... Jak miło, proszę. Powiedzieli mi, że Pan przyjdzie, ale im nie uwierzyłam.
Chrust: A, przyniosłem Pani coś słodkiego.
Chrust wręcza Donie pudełeczko czekoladek.
Dona: Wolno mi dawać czekoladki?
Chrust przytakuje.
To może niech im Pan powie, żeby mi oddali moje rzeczy.
Chrust: Tzn. jakie?
Dona: Zapewniam Pana, że nic nieprzepisowego tam nie było. Zabrali mi nawet kosmetyki.
Chrust: Bardzo mi przykro, ale procedura przewiduje, że...
Dona: Upokorzenie? Taka jest procedura? To proszę bardzo, zabierzcie mi jeszcze majtki. (po chwili) Ma Pan papierosa?
Chrust daje Donie papierosa
Przepraszam, może dla Pana się to wydawać głupie.
Chrust: Nie. Ja rozumiem, że brak kosmetyków może być problemem.
Dona: Pod każdym względem jest Pan nietypowym policjantem. Widzi Pan jak to jest? Kiedyś to ja chciałam rozmawiać z Panem a dzisiaj Pan chciał się spotkać ze mną.
Chrust: Jest jeszcze pewna sprawa.
Dona: Wydawało mi się, że wszystko już zostało powiedziane.
Chrust: Pamięta Pani, pytałem Panią czy jest Pani coś wiadomo o śmierci Pawła Dunina. Coś ponad to co Pani zeznała.
Dona: To śledztwo jest chyba umorzone.
Chrust: No, formalnie tak....
Dona: Ale Pana to męczy... To się nazywa obsesja. Każdy ma jakąś.
Chrust: Yhm. To właśnie moja obsesja.
Dona: Pana też mogłabym zabić. Kobieta namiętna zrobi z miłości wszystko. Tylko najpierw musialabym Pana pokochać.
Chrust: Nie będę ryzykował.
Dona: Mmm.... Kto nie ryzykuje, ten nic nie ma. Nie wie Pan ile Pan traci.
Dona zaczyna się smiać.
Żartowałam. Zawsze Pan taki poważny?
Chrust: Nie, nie zawsze.
Dona: Może kiedyś, kiedy stąd wyjdę będę miała zaszczyt poznać inną twarz komisarza Chrusta. Bo przecież Pan wie, że niedługo stąd wyjdę. Może wtedy spotkamy się w jakiś normalnych warunkach i po prostu pogadamy.
Chrust: Ale teraz chciałbym Panią o coś zapytać.
Dona: Nie, nie, nie. Najpierw to ja zadam Panu pytanie. Czy Pan kiedyś kogoś zabił? Jest Pan policjantem, to się mogło zdarzyć na służbie.
Chrust: Nie zdarzyło się.
Dona: Pan chce wiedzieć jak to jest zabić człowieka?
Chrust: Nie.
Dona: No dobrze załóżmy, że się przyznam. I co? Dostanie Pan medal?
Chrust: Zależy mi tylko na ustaleniu prawdy.
Dona: (kpiąco) Prawda. Niech Pan nie będzie taki nudny. Prawda to są jakieś flaki z olejem. Niech mnie Pan zaskoczy, niech mnie Pan oczaruje, niech mnie Pan uwiedzie. Może wtedy powiem Panu jak to naprawdę było. Pamięta Pan, powiedziałam Panu na komisariacie, że jest Pan znawcą umysłu kobiety. To niech Pan teraz wejrzy w mój umysł i niech Pan powie, czy zabiłam Dunina. Jeżeli Pan zgadnie...
Chrust: To co?
Dona: Będzie nagroda. Dostanie Pan czekoladkę. Ale jeżeli nie, nigdy się Pan nie dowie prawdy. Będę milczała jak grób. To co? Podejmuje Pan ryzyko?
Chrust: Nie mam dowodów, może i nigdy ich nie będę miał, ale moim zdaniem Pani to zrobiła.
Dona zmienia temat. Bierze do ręki i otwiera czekoladki.
Dona: To są czekoladki z alkoholem. A, to niech to będzie nasz brudenszaft.
Donata bierze do ręki czekoladkę i wkłada Chrustowi do ust.
Mam na imię Dona.

[ Dodano: 2005-12-07, 21:05 ]
Fenomenalna Donata Leszczyńska we własnej osobie :wink:
Zdjęcia w wersji sexi 8)

(Aby powiększyć, kliknij w miniaturkę)


ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: BeLieF i 0 gości