Ostatnie odcinkii niestety nie należą do najciekawszsych. Postępowanie rodziny Forresterów jest okropne, kiedy widzę Ridga i Taylor przełańczam telewizor. Poprostu nienawidze Stephanie, widać, że ta baba myśli tylko o sobie, jak można nastawiać dzieci przeciwko matce
![plask w czoło ::plask wczolo:](./images/smilies/plask_w_czolo.gif)
, to jest nienormalne. Moim zdaniem powinien zainterweniować Eric, ale on sie mało interesuje tą sprawą.
Amber troche za barzo wybiega w przyszłośc ja rozumiem, że dziewczynie się nudzi i sobie marzy, ale niech tak się nie rozpędza. Scena kiedy schodziła ze schodów komiczna, ale widac, ze Amber troszeczke przesadza.
Sceny z Deaconem i Brook zapowiadały sie ciekawie, a robi się coraz bardziej nudno. Deacon jest troche egoistyczny. Cały czas powtarza, ze Briget sobie bez niego poradzi. Zakochal się w Brook i myśli, ze ich milosc jest najważnieszjsza. Powinien sie opanowac i pomyśleć o innnych. Oczywiście to dobrze, ze jest odpowiedzialnyi, że chce wychowywac dziecko, ale to nie znaczy, ze Briget nie przestała być ważna. Szkoda, że Brook nie wróciła z nim i nie dala popalic Ridgowi.
"Myśl patrząc na niebo. Na gwiazdy. I nie pomyl ich z tymi, które odbijają się na powierzchni stawu"