Tiril, nie wiem, co się działo w kontynuacji oryginalnej Brzyduli, wiem tylko, że okazała się niewypałem.
Co do finału naszej BrzydUli.
Po pierwszym obejrzeniu ostatniego odcinka nie spodobał mi się, delikatnie mówiąc - za dużo wątków pobocznych, za mało Uli i Marka. I chociaż mówiłam sobie na głos w końcówce, że to kaszana jakich mało, to i tak zbierało mi się na płacz, głupia jestem.

Dziś obejrzałam jeszcze raz ścisły finał i o dziwo spodobał mi się już bardziej - żadnych negatywnych emocji, tylko wszechobecny cukier.
I plusy: rozmowa Pshemko, Wojtka i Izy o odpuszczaniu, Piotr, który pomimo, że Ulka kopnęła go w tyłek, to i tak uratował historię, ja bym chyba nie potrafiła wykazać aż tyle dobrej woli i bezinteresowności.

Dalej Ulka rycząca do telefonu, nie sądziłam, że stać ją na to. No i świetny wg mnie pomysł z wykorzystaniem motywu z bodajże drugiego odcinka - czyli nieświadome mówienie czegoś do mikrofonu. Przy słowach Marka rozbeczałam się, to było takie prawdziwe. I te wspomnienia... I płatki róż - cudne! I jeszcze piękna tajemnicza piosenka finałowa i świetna zmiana - zamiast la, la, la, la Julki - Brodka.

I muzyka do poloneza też była fajna.

Jak to określiła znajoma - nadawała się do "zespołu pieśni i tańca ludowego"
In minus zaliczyłabym to, że nie pokazali rozmowy Piotra z Markiem.
Wnioski:
1. Komu się nie spodobało, obejrzeć jeszcze raz, na spokojnie.

2. Kontynuacja by się przydała
Czuję pewną pustkę, bo to był najlepszy polski serial, który widziałam. Zdecydowanie mój ulubiony.

W wakacje, jak będę miała masę wolnego czasu, zamierzam oglądać sobie wszystko jeszcze raz od początku - odcinki sprzed przemiany, szczególnie te po pierwszym pocałunku, są moimi ulubionymi.
