Bieżące odcinki (RED GO/Red Carpet/Vidoc TV)

[Cynthia]

Eryk jest ostatnio, a właściwie to już dłuższy czas, negatywnym bohaterem. Wszyscy myślą jaki to on jest super i nawet przyłapany na romansie nic nie traci ze swojego wizerunku, a tak naprawdę wykorzystuje obecnie dwie kobiety. Jedna jest zbyt głupiutka, żeby to wiedzieć, a druga nie wie i tylko niepotrzebnie traci na niego czas. Zaczynam myśleć, że Carter też na nią nie zasłużył. Ten z kolei robi krzywdę Paris, której co prawda nadal nie lubię, ale nikomu przecież nie życzę udawanej miłości. Ridge go przejrzał, ale czy to coś da? Domyślam się, że Carter mu wytłumaczy wszystko i ostatecznie Ridge nic z tym nie zrobi. Najlepiej jakby Grace pogoniła Cartera, ale sama raczej nie da rady. I tu mogłaby wkroczyć siostra.

Początkowo się nabrałam, że Li zaakceptowała Sheilę. Ona ostatnio dziwnie się zachowywała, wiadomo dlaczego, ale tak mało znamy tę postać, że taki obrót spraw wydał mi się prawdopodobny. A potem się pobiły. A później Shiela ją zabiła, albo i nie, zobaczymy w kolejnych odcinkach. Tak czy inaczej teraz Finn jest na łasce Sheili.
Cały czas coś się dzieje w serialu, ale nie u każdego. Brooke nadal czeka aż Ridge łaskawie wróci do domu. Przeciągają to nie wiadomo po co tak długo.
Padał deszcz, taki porządny. Jak to zobaczyłam, to wiedziałam, że coś złego się wydarzy. Też to zauważyliście?

[nołbady]

Eryk jest ostatnio, a właściwie to już dłuższy czas, negatywnym bohaterem.

Należy pamiętać, kto to wszystko zaczął - Quinn. Wszystko zaczęło się od jej spiskowania przeciwko Brooke i zdradzie z Carterem. Można powiedzieć, że teraz są kwita, bo ona zdradziła jego, a teraz on ją. Poza tym, jak już mówiłem, sama się chełpiła prestiżem bycia żoną Erika i swoim portretem nad kominkiem. Trudno jej z tego wszystkiego zrezygnować.

[Dawidek]

Padał deszcz, taki porządny. Jak to zobaczyłam, to wiedziałam, że coś złego się wydarzy. Też to zauważyliście?

Tak, też pomyślałem o tym, że burza i ulewny deszcz są zapowiedzią czegoś poważnego. Przydałoby się w serialu, że jakaś większa katastrofa, wypadek będą w dzień słoneczny, bezchmurny. A jeśli chodzi o sam wypadek Li, to częściowo jego przyczyną mogły być fatalne warunki na drodze.

[nołbady]

Paris jest strasznie irytująca. Jeszcze niedawno podejrzewała, że Carter nadal czuje coś do Quinn, a teraz cieszy się jak dziecko z zaręczyn i nie zapaliła się jej czerwona lampka. Nie spodziewałem się wiele po tej postaci, ale nie myślałem, że jest tak głupiutka i naiwna Poza tym jeszcze niedawno mówiła, że jest za młoda na małżeństwo

[Dawidek]

Też jej nie rozumiem, początkowo wydawało się, że ona jest rozsądną dziewczyną, mającą niemałe doświadczenie, wynikające z obserwacji rzeczywistości. Ostatnio ona pokazuje się z innej strony. zniknął gdzieś jej zdrowy rozsądek. Carter sprawił, że dostała "małpiego rozumu". Zachowuje się jak naiwna 20-latka, wydaje się jednak, że ona ma więcej lat. Brak rozsądku nie zna wieku. Za to Carter zachowuje się jak desperat. Chce się żenić jak najszybciej, choćby się waliło, paliło. Przydałaby się Zoe, może ustawiłaby wszystkich do pionu.

[nołbady]

Otóż to. Cały zdrowy rozsądek Paryżanki zniknął z chwilą, gdy Carter się oświadczył. Nawet tempo, z jakim Carter chce się pobrać nie dało jej do myślenia. Coś czuję, że do ślubu nie dojdzie i Paryżanka jeszcze będzie przepraszała matkę za to, że jej nie słuchała

[Cynthia]

A może podświadomie czuje, że on jest niepewny i łapie okazję póki może, bo "za tydzień" Carter się rozmyśli. Mam nadzieję, że się rozczaruje, ale przynajmniej nie zostanie żoną zastępczą. Szkoda, że nie słucha matki, Grace co prawda nie zna całej sytuacji, tylko z opowiadań, ale wyczuwa że coś jest nie tak.

[nołbady]

Być może, ale tym bardziej powinna zapalić jej się czerwona lampka. Kiedy Quinn przerwała ślub, a Carter stał jak słup soli, Paryżanka naciskała, by dokończyć ceremonię. Zabawne, że za wszelką cenę chciała wyjść za mąż za faceta, który ma wątpliwości i czuje coś do innej. Została ośmieszona przed tyloma ludźmi, a mogła sobie tego oszczędzić.

Swoją drogą to zachowanie Zende wydało mi się odrobinkę nienaturalne. Jeszcze niedawno sam chciał się oświadczyć, a ona twierdziła, że nie jest gotowa, a za Cartera chciała wyjść następnego dnia. Ja bym na jego miejscu czuł się z tym dziwnie i raczej odrzuciłbym zaproszenie na ślub.

[Adex-fan Brooke]

Fajne było to przerwanie ślubu, jak Quinn spadła z roweru a potem jednak popędziła dalej. To skojarzyło mi się jak Brooke w 2009 roku pędziła na koniu przerwać ślub, spadła z konia, ale jednak wkroczyła i zaskoczony ksiądz ogłosił Taylor koniem Paris się całkiem ośmiesza, Zende powinien nie przyjść na ten ślub, obecność Billa też naciągana aby tylko aktor miał co zagrać... Sheila chyba nie przemyślała zabicia Li bo teraz musi sama sobie poradzić z utrzymaniem Finna przy życiu. Fajnie, że Eric wreszcie wybrał Donne.

[nołbady]

Nie pojmuję, dlaczego Zende cały czas kręci się koło Paryżanki. Wciskała mu, że nie jest gotowa na takie zobowiązanie jak małżeństwo, a z Carterem mogła iść do ołtarza dzień po zaręczynach Przydałoby mu się trochę godności.

To zachwycanie się ciałem Cartera przez Quinn. Dobrze, że Eric tego nie słyszał

[Dawidek]

Eric i Donna oraz Quinn i Carter - obie pary są nareszcie razem. Pasują do siebie i fajnie sie ich ogląda, byle nie za często.

Ridge wybrał Brooke. Taylor źle to przyjęła. Gdyby było odwrotnie - to Brooke byłaby załamana. Tak naprawdę to obie powinny go rzucić i poszukać innych facetów dla siebie. A Forrester się cieszy, że ma dwie do wyboru. I to te same przez te wszystkie lata. Może jak obie go oleją, to pomyśli, że tak naprawdę, to on krzywdzi obie.

[Adex-fan Brooke]

Nie wiem na co wciąż liczy Taylor skoro on ciągle ją porzuca dla Brooke gdy już wszystkie intrygi wychodzą na jaw. Po prostu od zawsze wolał Brooke gdy nie było przeszkód, ona była jego wcześniejszą miłością i jest nadal. Podsumowując Taylor ciągle niepotrzebnie robi sobie nadzieję, ale bardziej winny jest Ridge, który niepotrzebnie miesza jej ciągle w głowie.

[nołbady]

Gdyby doktorka miała więcej oleju w głowie, to już by zrozumiała, że Ridge i tak zawsze wraca do Brooke, a ona jest odskocznią, kiedy coś się nie układa.

Czy w poprzednim odcinku Taylor nie nazwała siebie najsłynniejszą psychiatrą na świecie? Myślałem, że już z tym skończyła po kompromitacji z Sheilą

[Mariush]

Ona z tym skończyła jak jeszcze miała twarz Hunter.

[Dawidek]

Czy w poprzednim odcinku Taylor nie nazwała siebie najsłynniejszą psychiatrą na świecie?

Tak, nazwała tak siebie, utkwił mi ten moment. Taylor powinna mieć wobec siebie trochę więcej pokory. Ale nieraz tez krytykowała sama siebie za porażkę ze Sheilą.

Po dzisiejszym odcinku, przyszła mi do głowy nowa serialowa para: Taylor - Deacon.