Liam i Hope już tyle przeszli i wymęczyli widzów swoimi problemami ze Steffy, Amber i innymi ich rozdzielającymi a teraz jeszcze Wyatt z Quinn.
Jak dla mnie pojawienie się Wyatta było przewidywalną, ale dobrą odmianą, że teraz trochę powalczą faceci o Hope (coś jak Nick i Ridge o Brooke kiedyś), ale szybko Wyatt zaczął mnie już irytować i uważam, że to jeszcze gorszy i jeszcze bardziej męczący trójkąt, sam nie wiem komu z nich kibicuję, ale fajna była dziś kłótnia. Ciapowaty dupek Liam wreszcie się wkurzył na Hope i sytuację, ale nic dziwnego bo ona wiecznie robi problemy, co prawda ma trochę racji, ale przesadza z tym zrywaniem zaręczyn i nagle już całowała się z Wyattem a to z Liama robi tego złego.
